wtorek, 13 listopada 2018

PASTELE OLEJNE PENTEL KONTRA STAEDTLER

Nie mogłam się oprzeć, i jak w bardzo dobrze zaopatrzonym sklepie papierniczym (miejscowość liczy sobie zaledwie 7000 mieszkańców) zobaczyłam pastele olejne firmy STAEDLER seria KARAT, to musiałam je kupić. Cena trochę mniejsza niż w Polsce. 24 kolory. Większych nie było. I całe szczęście.
Kredki są sporo większe niż te PENTELA. Ale pierwsze kreski i- rozczarowanie. Nie chcą się łączyć tak, jak bym chciała. Są bardziej „kredkowe”, mniej maziste. I to mi przeszkadza. Kolejna warstwa jakby ściera poprzednią zostawiając drobiny, które brudzą. Tamte nie brudziły, Tylko jakby się łączyły ze sobą. Krycie jaśniejszymi jeszcze gorsze. Za to większe powierzchnie ładniej zamalowują, delikatne pociągnięcia wystarczą. 








 

Zaczęłam rysować oczy- i to nie to. Łączyłam  nowe pastele ze starymi. W drugim obrazku jeszcze więcej użyłam PENTELI. Chyba STAEDTLERA będę używać jako bazy, ale już szczegóły tymi poprzednimi. Oczy chłopca średnio mi się podobają. Niżej próby jak łączą się kolory w nowych pastelach.
PENTELE kosztowały jakieś 60 gr za sztukę, STAEDTLER ok. 2 zł. I tymi pierwszymi lepiej mi się rysuje. Ale spróbowałam i wiem, co lubię. Jeśli trafię na sklep, gdzie można pojedyncze kolory kupić na sztuki, to innych firm spróbuję. Ale innych kompletów niż pastele olejne PENTEL kupować nie będę. Bo rysować zamierzam również w domu. Na początku pisałam, że na pewno tutaj się tym pobawię, a co dalej się okaże. Lubię to mazanie. Niedługo przejdę do nosa i ust, ale tutaj już całej twarzy pewnie nie zdążę- niedługo powrót do domu!




wtorek, 6 listopada 2018

CD. OCZY, I COŚ NOWEGO- STOPY

Oczy, oczy i pastele olejne.








 

Ta strona bardzo mi się spodobała:http://artystyczne-ciekawostki.blogspot.com/2015/01/pastele-olejne-pentel.html#.W9iWPR_dhdg Dużo tu informacji, ale napisanych przystępnie. Zamierzam tutaj wracać- po naukę. Już wiem, jak używać gumki chlebowej- w innych miejscach pisało po prostu, że lepiej wyciera ołówek- przez dotykanie, nie pocieranie. A tu wpis o sposobach stosowania, czyszczenia, przechowywania i różnicach- bardzo istotnych, jak się okazuje.
Tutaj też było, jak rysować stopy- właśnie zaczęłam się tego uczyć.









I jest wpis o tych pastelach, których używam. Tu są skrytykowane. Jako maziste, małe, nieprecyzyjne. Mi pasują. Ale nie mam porównania- kupiłam je przypadkiem, bo była przecena i postanowiłam spróbować. Z tym też się nie spieszyłam. Ale jak zaczęłam rysować nimi oczy- wpadłam jak śliwka w kompot- to jest to, co lubię.
I jest jakieś podobieństwo do oryginału. Jeszcze kilka i wstawię na FB w rodzinnej konwersacji z pytaniem- czyje to oczy?


poniedziałek, 5 listopada 2018

PASTELE OLEJNE PENTEL

Nie chciało mi się rysować nic konkretnego. Tak sobie mazałam najpierw ołówkiem, potem olejnymi pastelami. I zachciało mi się pokolorować jeden z nieudanych portretów uśmiechniętego chłopaczka z rodziny. Już wcześniej o tym myślałam- w końcu nadszedł czas. Bardzo mi się to podobało. Kolor otwiera tyle możliwości. Oczywiście trzeba się nim nauczyć posługiwać. Ale z tego, co wyszło jestem zadowolona. Może niekoniecznie z ostatecznego efektu, ale mazanie pastelami mi się podobało, nakręciło pozytywnie, chcę więcej. No i to chodzi. 








 

Czasem jestem zadowolona z pracy (celowo nie napisałam „efektu’, bo niekoniecznie wychodzi mi to, co chciałabym), czasem mniej, ale to fajne momenty i takie energetyczne. I to jest to!
W tej pracy wrogiem jest znużenie. Nie zmęczenie, takich zleceń jest chyba stosunkowo niewiele, gdzie jest dużo wysiłku. Ja na takie nie trafiałam. Ale ta powtarzalność, uwiązanie w cudzym domu- jedynie z dwugodzinną przerwą, kiedy można wyjść i odetchnąć inną atmosferą. Chyba, że się trafi w miejsce, które widziałam w ogłoszeniu: „Na zakupy jeździ się z córką samochodem, bo z domu wychodzi się prosto na czteropasmową jezdnię. Dom stoi samotnie”. Czyli spacery mogą być pod znakiem zapytania, a na pewno nie ma spotkań z Polkami- opiekunkami, jak tutaj. To naprawdę trzeba mieć czym zająć czas, bo można zwariować.


Dalszy ciąg „projektu oczy”- tylko w kolorze. Bardzo mi się podoba takie rysowanie. I w taki właśnie sposób- nie na gładko. Tyle, że podobieństwa do modelki jakoś brak. Ale jak malowałam akurat tę dziewczynką ołówkiem, to tez podobieństwa nie było. Patrzę na te różne oczy na kartkach- i niektóre od razu są rozpoznawalne. Inne nie. To narysowałam inną dziewczynkę, która bardziej podobna do siebie wychodziła. No i odrobinę lepiej. To ta z piwnymi oczyma. Z jednej strony fajniej mi się tak rysuje, z drugiej trudniej uchwycić to „coś” niż ołówkiem, choć tu też nie rewelacja. W obu przypadkach delikatny szkic ołówkiem, ale zakrywany jest on pastelami. I trzeba bardziej uważać, zwłaszcza z ciemnymi kolorami, bo potem tego nie da się zakryć. Ale w tutorialu dotyczącym sposobu nakładania pasteli olejnych było coś o zdrapywaniu, to spróbuję. 






 

No niestety, czarna kreska przy oku się roztarła, ale nie zniknęła- po próbie zdrapywania.



sobota, 3 listopada 2018

OCZY ZWIERCIADŁEM DUSZY- BANAŁ…JAK TĘ „DUSZĘ” NARYSOWAĆ?

Projekt- oczy. Pozbierałam ze zdjęć z FB i z laptopa oczy, które dało się powiększyć do rozmiarów jakieś 15 na 5 cm i rysuję. Są to osoby z rodziny. Nie ma tego zbyt dużo. Wiele zdjęć jest niby wyraźnych, ale szczegóły umykają. I nie widać tych cieni, które powodują, że oczy są charakterystyczne dla danej osoby. Czasem jest to za każdym razem kto inny, czasem po kilka razy to samo rysuję.








 

Jak się tym nudzę, to rysuję postaci albo dłonie. Sprawia mi to przyjemność. Jeszcze mam sporo przed sobą- to też jest fajnie. Za stopy jeszcze się nie zabrałam, za tekstury…








 

Te oczy różnie mi wychodzą. Czasem, jak patrzę, to łatwo rozpoznaję, czyje są. A niektóre nie są podobne do pierwowzoru. Kiedy już będę miała zbiór takich, z których jestem zadowolona wstawię w naszej rodzinnej konwersacji grupowej na FB i zobaczę, czy zostanie rozpoznane, do kogo należą. To będzie stres….

Powstał też kolejny portret dziecka, ale trochę starszego. Są dwie wersje, ale z obu niezbyt jestem zadowolona.











czwartek, 1 listopada 2018

PORTRET DZIEWCZYNKI

Mam jeszcze kilka wyrwanych z gazet twarzy, które miałam rysować, ale je chyba wyrzucę. Zostawię tylko te, które już zrobiłam- może za jakiś czas spróbuję jeszcze raz i porównam efekty.
A teraz sięgnęłam po zdjęcia w laptopie. Dzieci. Są trudne, choć takie śliczne i gładkie. Ale właśnie za mało w swoich twarzach mają i jak narysować taką panienkę, żeby miała swój indywidualny rys, a nie byłaby jakąkolwiek dwulatką? To moje próby.








Jak zwykle, najpierw ołówek HB,  a niżej poprawiony ołówkami miękkimi.







W sumie uważam, że nie najgorzej wyszło. Może nie rewelacja, ale pewne podobieństwo do oryginału jest...

PASTELE OLEJNE PENTEL KONTRA STAEDTLER

Nie mogłam się oprzeć, i jak w bardzo dobrze zaopatrzonym sklepie papierniczym (miejscowość liczy sobie zaledwie 7000 mieszkańców) zobacz...