Nie chciało mi się
rysować nic konkretnego. Tak sobie mazałam najpierw ołówkiem,
potem olejnymi pastelami. I zachciało mi się pokolorować jeden z
nieudanych portretów uśmiechniętego chłopaczka z rodziny. Już
wcześniej o tym myślałam- w końcu nadszedł czas. Bardzo mi się
to podobało. Kolor otwiera tyle możliwości. Oczywiście trzeba się
nim nauczyć posługiwać. Ale z tego, co wyszło jestem zadowolona.
Może niekoniecznie z ostatecznego efektu, ale mazanie pastelami mi
się podobało, nakręciło pozytywnie, chcę więcej. No i to
chodzi.
Czasem jestem
zadowolona z pracy (celowo nie napisałam „efektu’, bo
niekoniecznie wychodzi mi to, co chciałabym), czasem mniej, ale to
fajne momenty i takie energetyczne. I to jest to!
W tej pracy wrogiem
jest znużenie. Nie zmęczenie, takich zleceń jest chyba stosunkowo
niewiele, gdzie jest dużo wysiłku. Ja na takie nie trafiałam. Ale
ta powtarzalność, uwiązanie w cudzym domu- jedynie z dwugodzinną
przerwą, kiedy można wyjść i odetchnąć inną atmosferą. Chyba,
że się trafi w miejsce, które widziałam w ogłoszeniu: „Na
zakupy jeździ się z córką samochodem, bo z domu wychodzi się
prosto na czteropasmową jezdnię. Dom stoi samotnie”. Czyli
spacery mogą być pod znakiem zapytania, a na pewno nie ma spotkań
z Polkami- opiekunkami, jak tutaj. To naprawdę trzeba mieć czym
zająć czas, bo można zwariować.
Dalszy ciąg
„projektu oczy”- tylko w kolorze. Bardzo mi się podoba takie
rysowanie. I w taki właśnie sposób- nie na gładko. Tyle, że
podobieństwa do modelki jakoś brak. Ale jak malowałam akurat tę
dziewczynką ołówkiem, to tez podobieństwa nie było. Patrzę na
te różne oczy na kartkach- i niektóre od razu są rozpoznawalne.
Inne nie. To narysowałam inną dziewczynkę, która bardziej podobna
do siebie wychodziła. No i odrobinę lepiej. To ta z piwnymi oczyma.
Z jednej strony fajniej mi się tak rysuje, z drugiej trudniej
uchwycić to „coś” niż ołówkiem, choć tu też nie rewelacja.
W obu przypadkach delikatny szkic ołówkiem, ale zakrywany jest on
pastelami. I trzeba bardziej uważać, zwłaszcza z ciemnymi
kolorami, bo potem tego nie da się zakryć. Ale w tutorialu
dotyczącym sposobu nakładania pasteli olejnych było coś o
zdrapywaniu, to spróbuję.
No niestety, czarna
kreska przy oku się roztarła, ale nie zniknęła- po próbie
zdrapywania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz