W
poradnikach piszą o tym, żeby „się rozrysowywać”. Czasem to
robię, czasem nie. Zapominam.
Wzięłam
ze sobą pastele suche Pentel (6 kolorów) i kupione na promocji
olejne (20 sztuk) tej samej firmy. Po przyjeździe pomazałam nimi
trochę i stwierdziłam, że się nie różnią od kredek świecowych.
Parę razy zastanawiałam się, czy w ogóle podczas tego pobytu ich
użyję. I tuż po takiej myśli wbiłam w google „rysowanie
pastelami”. Fajnie to wygląda. Natknęłam się na ten poradnik:
https://www.youtube.com/watch?v=foqnOO5c_bo
Wydał mi się trochę wydumany, z tymi kratkami, nazwami, różnymi sposobami użycia. Ale zachęcił do wyciągnięcia
pasteli i mazania. Narysowałam oko i w żaden sposób nie mogłam
zrobić białym kolorem tego błysku. Ale przecież w tym poradniku
było o sposobie nakładania za pomocą szpachelki. Nie miałam nic
pod ręką, to końcówką długopisu wydrapałam, nałożyłam i
jest delikatny błysk. To jednak ten filmik ma sens. Czasem trzeba
łopatologicznie. I zachciało się jednak malować coś pastelami….
Nie wydają już mi się takie, jak kredki świecowe. Nie wiem, co mi
się uda, ale popróbuję.
Kartek
z modelami, wydartych z gazet nie wyrzucam- może za jakiś czas
jeszcze raz narysuję ich portrety. Ale teraz chcę zrobić kolejny. I trafiam na
fajne zdjęcia (chodzi o wielkość twarzy) dwójki noblistów.
Najpierw pani Murad. Ten smutek w oczach jest bezdenny. Potem może
pan Mukwege- choć tu trudniej, bo i ręka, i kolor skóry- jak to
narysować? Trzeba będzie jeszcze o tych walorach poczytać…
Jak
dobrze, że jest komputer, internet. Nie umiem sobie wyobrazić pracy
w charakterze opiekunki- 24 godziny na dobę, przez 60, albo i dłużej
dni bez obecnej techniki. Siedzisz w cudzym domu, zrobisz to, co do
ciebie należy. I siedzisz. Siedzisz. Koszmar. Ile można wziąć
gazet, książek w walizce??? A teraz mam Gazetę Wyborczą w
prenumeracie, czytnik ebooków. Z rodziną mogę porozmawiać kiedy
chcę przez komórkę. I są kursy rysowania online- technika
dowolna. A kiedyś? Wielki, wielki szacunek dla koleżanek sprzed ery
internetu i całej tej reszty gadżetów!
Zrobiłam
sobie PLENER. Na przerwie chodzę na spacery. Jest taka jedna
ławeczka tuż przy lesie, gdzie rozciąga się piękny widok-
pagórki, w tle góry (nie za wysokie, ale wyglądają ładnie).
Wzięłam pastele, podkładkę… Wyszło coś takiego… Ciężko to
skomentować, ale jeszcze do tych „kredeczek” się nie zraziłam.
W domu na kartce pomazałam wszystkimi kolorami- żeby je wypróbować, do tego oko, usta.
Może
spróbuję najpierw ołówkiem, potem nimi pokolorować? Pewnie
usłyszałabym- „tak się nie robi!”, ale nie mam zamiaru się
tym przejmować. Jeśli mi się spodoba tak właśnie będę robić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz