Kolejny model.
Facet,
chyba sportowiec (wyrwany z dodatku sportowego). I ćwiczę rysowanie
oczu, nosa, ust… Nos najgorzej. Jakoś nie chce przybierać
odpowiedniego kształtu. Ale się okazało, że podoba mi się
rysowanie poszczególnych elementów twarzy oddzielnie. I znów na
koniec robię cały portret ołówkiem HB, następnego dnia poprawiam
4B.
Proporcje
twarzy nie takie jak trzeba. Ale nie umiem i nie chcę zaczynać od
narysowania kształtu twarzy. Ta kolejność- oczy, nos, usta i
reszta pasuje mi najbardziej. Trudno narysować włosy szpakowate i tak krótkie. Poza tym ma lekki zarost na twarzy- jak to zrobić, żeby jako po ospie nie wyglądało?
Kilka
dni nie brałam się za martwą naturę. W końcu znów z nią
ruszyłam. Nie chce mi się mierzyć ołówkiem poszczególnych
elementów. Pewnie gdybym to robiła, to lepiej wychodziłyby
proporcje leżącego pojemnika, ale trudno. Nie bardzo łapię też
fałdy na materiale, ale w końcu coś z lekka zaczęło wychodzić.
Wprawdzie tu wygląda raczej jak blacha falista, ale chce mi się to
malować w końcu. Tak trochę, na tyle, żeby to dalej to ćwiczyć.
Czasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz